– Dlaczego to lubię?
Hmmm
Chyba nie ma na to prostej odpowiedzi. To jak uzależnienie, z którego nie chcesz się wyleczyć.
– Co jest w rowerze takiego fascynującego?
– Wolność… Wolność i niezależność.
Wyobraź sobie, że możesz na niego po prostu wsiąść i pojechać gdzie dusza zapragnie.
– Ale przecież samochodem i pociągiem szybciej…
– Ech… Czemu Wy wszystko przeliczacie teraz na szybciej, wygodniej i łatwiej…
– No ale tak jest – po co się męczyć i tracić czas i energię na to żeby dojechać do punktu „B”- czy potem nie jesteśmy zbyt zmęczeni żeby cieszyć się miejscami do którym dotrzemy?
– Nie…
Tu nie chodzi o to, żeby „tylko” dotrzeć i traktować rower jedynie jako środek transportu.
Tu chodzi o coś więcej…
Nie chodzi jedynie tylko o dotarcie z punktu A do punktu B.
Rower daje Ci o wiele więcej.
To walka ze swoimi słabościami, to zmęczenie, czasem awarie z którymi musisz sobie poradzić… To uczy pokory, oraz wzmacnia w człowieku wiarę że poradzi sobie z przeciwnościami losu które mogą go w życiu spotkać.
W typowym dzisiaj podróżowaniu wygląda to mniej więcej tak – wsiadasz w auto lub pociąg i jedziesz…
Obraz za oknem miga bardzo szybko – nie masz czasu na refleksję nad nim – w głośnikach leci jakaś muzyka, która zagłusza świat zewnętrzny, i czas spędzamy na rozmowie o niczym…
Na rowerze wygląda to zupełnie inaczej.
Przede wszystkim masz czas…czas na kontemplację widoków, słyszysz gdzie jesteś – jeśli jedziesz sam – z nikim nie rozmawiasz.
To medytacja…
W takim stanie Twój umysł może się zresetować, czego w obecnych czasach bardzo potrzebujemy.
Poza tym oczywistym faktem, że dla naszego zdrowia jest to absolutnie wskazane.
Ale pomińmy aspekty zdrowotne- bo mało kto jeździ właśnie dlatego.
Jadąc kilka godzin i będąc sam ze sobą w swoim świecie – odpoczywasz.
Po prostu…
Dodatkowo po kilku godzinach można dojechać naprawdę daleko. To dodatkowo daje ogromną satysfakcję.
Czy pieszo z plecakiem miałbyś motywację i siłę żeby pójść np. 100 km?
Nie sądzę – a na rowerze? To całkowicie osiągalne.
Na rowerze niczego nie potrzebujesz – wszystko masz ze sobą.
Pakujesz się w sakwy i możesz jechać, jechać, jechać…
Oprócz tego możesz jeździć drogami, którymi normalnie byś nie podróżował.
Leśne ścieżki, bezdroża, pola… Jesteś bliżej natury, bliżej samego siebie.
W czasach życia w „betonowych dżunglach” jakimi stają się miasta często zapominamy jak pięknie wygląda poranek na polanie, lub zachód słońca na górze.
Jesteś sam… Sam ze sobą i matką ziemią – możesz z nią porozmawiać.
Wreszcie nie jesteś jak tryb w maszynie, tylko jesteś człowiekiem…
– Ale czy to nie jest niebezpieczne?
Takie podróżowanie, można – no nie wiem – zasłabnąć, przewrócić się, wiele rzeczy może się stać.
– Oczywiście – może się stać wiele, ale nie uważam, żeby to było niebezpieczne.
Na pewno nie bardziej niż życie w mieście i praca np. w korporacji.
Tam może zabić Cię stres, wieczne napięcie, brak ruchu, czy złodziej
Na rowerze – przez to, że nie masz ciągłego stymulowania bodźcami, które masz chociażby w domu – telewizja, radio, internet – jesteś bardziej skupiony, przez co bardziej uważny…
Jedyne co Cię interesuje i na czym się skupiasz to: lewa, prawa, lewa, prawa…
Maz dzięki temu mnóstwo wolnej przestrzeni, która tak bardzo potrzebuje czasem odpocząć.
– A niedogodności takie jak spanie, gotowanie, pranie?
– Jakie niedogodności? Przecież rower jest dość pojemnym środkiem transportu – możesz zapakować namiot i o spanie nie musisz się martwić.
Pranie i prysznic? Fakt, to jest nieco utrudnione, ale nie niemożliwe- na części stacji benzynowych są prysznice – można zjechać z trasy i się ogarnąć – naprawdę – to nie problem…
A gotowanie… Zestawy turystyczne bez problemu zmieszczą się w ekwipunku, więc ciepły posiłek w ciągu dnia też jest możliwy.
– A co ze zmęczeniem? Czy nie jest tak, że jak jesteśmy zmęczeni to jesteśmy bardziej podatni na różne „wypadki”?
– Szukasz znowu dziury w całym
Rower to nie TIR – nie jedziesz do ostatku sił…
Kiedy jesteś zmęczony po prostu robisz przerwę – to nie wyścig…Nie wieziesz przecież kostek lodu, które mogą się roztopić
Zmęczenie na rowerze jest wprost proporcjonalne do endorfin jakie wydzielasz.
Paradoksalnie im bardziej jesteśmy zmęczeni tym większą mamy satysfakcję z przebytej drogi – doceniamy siebie za to, że przejechaliśmy taki czy inny dystans.
Zmęczenie jest miarą satysfakcji.
Widzisz… Rower to coś znacznie więcej niż kilka rur, koła i kierownica.
Rower to w pewnym sensie egzaminator naszego życia i jednocześnie nasz największy kompan.
Kiedy przemierzasz kilometry po leśnych czy asfaltowych drogach uczysz się, że świat jest znacznie bardziej różnorodny niż Ci się wydawało.
Masz okazję i możliwość żeby zwolnić psychicznie, odpocząć od zgiełku, wdychać świat pełną piersią.
A tego nie da Ci ani najlepszy samochód, autokar, czy samolot…
Wdychać świat pełną piersią…. Tak… To właśnie daje mi rower…