Hej ho!!
Wiosna przyszła!!
Czas był zatem najwyższy na rozpoczęcie sezonu przez duże „S” – jak szalony pomysł
Gdzie lepiej rozpocząć sezon jak nie w stlicy naszego kraju??
Zatem…. Korzystając z okazji, że miałem być w ostatni weekend w Warszawie – zapakowałem rower do auta i w drogę!
Plan był prosty – Niedziela na rowerze – zwiedzam miasto o którym wszyscy wiemy dużo z mediów, ale nie wszyscy mamy okazję je poznać…
Wyznaczyłem sobie trasę biegnącą przez centrum – chciałem zobaczyć z bliska Pałac Kutury i nauki, potem Łazienki, Wisła…. itd…
W sumie jakieś 45km po ścieżkach rowerowych (w większości)
Pogoda była wręcz wymarzona na taką jazdę…. Na początku dnia – kiedy sobie wyruszałem z Bemowa – było dośc chłodno, ale po pół godzinie wyszło słońce i było pięknie…
Ze względu na brak kasku – zapomniałem go wziąć z auta – mogłem poczuć wiatr w tzw. włosach (na zdjęciu widać czemu „tzw”)
Ruch ludzi i innych rowerzystów dość mały… Nie mówiąc już o ruchu samochodowym…
To ciekawe uczucie, kiedy jesteś w mieście, które znasz jedynie zza szyby samochodu, i nigdy tak naprawdę nie masz możliwości poznania atmosfery miasta, „poczucia go”
Muszę przyznać, że Warszawa mnie bardzo zaskoczyła – nie tylko ilością ścieżek rowerowych, których jest naprawdę sporo, ale bardziej jakąś swoją… Nie wiem jak to okreslić….Magią??
Wiem, że to brzmi sztampowo, ale nic innego nei przychodzi mi do głowy…
Widać i czuć w tym mieście historię, czuć jak żyje, jak pędzi… Jak się rozwija i zmienia…
Kiedy dojechałem do Pałacu Kultury i zatrzymałem się na chwilę poczułem wielkość tego miejsca…
To naprawdę duża przestrzeń…
Przejechałem się również Krakowskim Przedmieściem, i zwiedziłem Łazienki.
Nie miałem wczesniej pojęcia, że pomnik Chopina jest taki duży!!
Piękne miejsce – choć ludzi było sporo i trzeba było się momentami przeciskać.
Moja trasa biegła dalej wzdłuż Wisły – nieco szutrowymi ścieżkami – dzięki Agnieszce z biura podróży „Wyprawy Rowelove” – z którą spotkaliśmy się, żeby dogadać szczegóły współpracy na ten sezon – bo będzie sporo fajnych projektów do zrealizowania
Moje cienutkie koła dawały sobie nawet radę na ścieżkach nieutwardzonych, ale zapadła i tak decyzja o zmianie na kuloodporne „marathon mundial” od Schwalbe.
Jeździliśmy tak wzdłuż Wisły, mijając stadion Narodowoy, Stadion legii, czy siedzibę radiowej „Trójki” – jednej z mioich ulubionych
W sumie to cały dzień minął mi na zaskoczeniach – jedno po drugim.
Zaskoczenia co do infrastrutkury, klimatu, magii, prtzestrzeni…
Warszawa to naprawdę ciekawe miasto i cieszę, że wreście mogłem je poznać trochę bliżej.
Fajnie było rozpocząć przygotowania do sezonu właśnie tutaj.
Zaskakujące było też to, że mimo braku jeżdżenia przez zimę z moja kondycją nie było aż tak źle – to dobry znak na przyszłość
Co na najbliższy czas??
W najbliższy weekend czeka mnie kurs instroktora turystyki rowerowej…. tak tak…. Bedę wykwalifikowanym instruktorem – będę prowadził wyprawy „na legalu”
A potem??
Potem budowanie formy i zrzucanie zbędnej masy nad ciepłymi wodami Atlantyku…
Wsiadajcie na rowery ludzie!! Już czas!!
Do zobaczenia