Spadł pierwszy śnieg… To znak, że sezon letni można uznać za oficjalnie zamknięty.
Czuję dość duże zmęczenie po letnich wojażach i chyba czas na chwilę odpoczynku…
Oczywiście nie spowoduje to, że nie będę jeździł na wycieczki, ale zimę zamierzam poświęcić bardziej na regenerację i przygotowanie się do kolejnego sezonu.
Zamiast regularnych wypraw przeniosę się pod dach, może zainwestuję w trenażer, na pewno sporo czasu będę poświęcał na ćwiczenia.
Listopad na pewno będzie miesiącem poświęconym na plany na rok przyszły – nie chcę zapeszać, ale jeśli wszystko fajnie się ułoży, to w przyszłym roku trochę ciekawych wypraw się szykuje
Sprzętowo jestem przygotowany, na poprawę i utrzymanie kondycji mam całą zimę – sporo czasu
W poprzednim poście robiłem już podsumowanie sezonu letniego, więc nie będę się powtarzał, ale przeglądając swoje wcześniejsze wpisy sprawdziłem co pisałem o jesieni i zimie… Jakie miałem odczucia, jakie myśli krążyło mi po głowie jeżdżąc po zimnych i mokrych ulicach…
Wczoraj – z okazji święta 1 listopada wybrałem się na lekkie pokręcenie po okolicy.
Powietrze było już typowo jesienno-zimowe.
Na drogach ruch – wszyscy jechali na cmentarze, ale chodniki i ścieżki niemalże puste.
Tak, jakby cała aktywność ludzi przeniosła się na chwilę na ulice a o pieszych słuch zaginął.
Lubię kiedy jest ciemno…
Cisza, spokój, tylko ja i droga…ścieżka…
Jadąc przez miasto rozmyślałem sobie o przeszłości, o tych, których już nie ma, o tym co może być w przyszłości.
Nie śpieszyłem się, nie jechałem na wyścigi, po prostu rekreacyjna podróż wgłąb siebie przy kilku stopniach celsjusza.
Centrum miasta niemalże puste. Jakby była późna noc w środku tygodnia… A to przecież okolice 17, może 18 wieczorem.
W słuchawkach chillizet, w głowie miliony luźnych myśli.
W takim refleksyjnym nastroju dojeżdżam do jednego z większych cmentarzy w mieście.
To jedyna okazja zobaczyć tak rozświetlony cmentarz, od dziecka lubiłem przychodzić właśnie tego dnia i patrzeć na miliony światełek.
Chwila zadumy, zapalony znicz i czas ruszać z powrotem.
Puste miasto…
Puste, ale jednocześnie pełne wolnej przestrzeni…
Refleksja:
Pustka nie zawsze oznacza koniec… Czasem to robienie miejsca na nowe…