Czas jesienny to zwykle czas, kiedy po wakacjach wracamy do – jak to ładnie określamy – szarej rzeczywistości…
Czymże jest ta szara rzeczywistość?
Powrotem do obowiązków??
Końcem czasu kiedy realizujemy marzenia??
Dla mnie obsolutnie nie!!
Sezon letni już się kończy – rowerowo był dla mnie fantastyczny – 160 km dziennego dystansu to mój najlepszy wynik jak dotychczas, ale ale…
To nie znaczy, że jak kończą się cieplejsze dni, to odkładamy marzenia na potem…
Każdy kto wie jak działa prawo przyciągania wie, że jeśli chcesz osiągnąć swoje cele musisz nieustannie wzbudzać w sobie głód swojego marzenia…
Ja mam marzenie – przejechać rowerem świat…
Stale i niezmiennie…
Co w związku z tym mogę robić?
Ano… Zaczynam jesień bogatszy o nowe ogumienie w moim jednośladzie – letnie opony już zrobiły mi kilka psikusów na śliskim
Mam też ostre postanowienie wzięcia się za siebie od strony fizycznej – co prawda Ci z Was, którzy mnie znają, już zauwazyli że waga poleciała, że więcej energii, ale… Apetyt rośnie w miarę jedzenia
Rower powoli przygotowuje się do tego, by i jesienią oraz zimą nie stał pod kocem tylko razem ze mną przybliżał mnie do moich marzeń…
Cel na przyszły rok?? Na pewno minimum 200 km pokonane w jeden dzień – myślę że to było absolutnie wykonalne i w tym sezonie, poza tym – regularna praca nad wzmacnianiem i ćwiczeniem ciała, żebym dał radę pokonywać regularnie długie dystanse, poprawa jakości stawów kolanowych – stale i niezmienne.
Trasa?
Minimum jedna dłuższa – przynajmniej 1000 km
I krótsze – więcej…
Dużo więcej…
Dlatego właśnie…
O Wy, wszyscy, którym się nie chce!
O Wy, mówiący mi – chyba zwariowałeś!!
O Wy, znajdujący tysiące wymówek!!!
Siedźcie dalej przed ekranem laptopa, smartfona, tabletu, i patrzcie jak się zdobywa marzenia
A jeśli będziecie chcięli sięgnąć też po swoje – zapraszam – razem raźniej
PS. Testy ogumienia i oświetlenia na zimę zakończone pełnym sukcesem