No i co??
I miał być koniec sezonu a tu nic z tego!!
Właśnie wróciłem z wyprawy przez Dolinę Baryczy, zwiedzając Stawy Milickie – największe stawy hodowlane w tej części Europy, gdzie hoduje się karpie…
Miejsca urzekające swoją historią – ponad 800 lat tradycji hodowli karpia sprawiło, że przyroda żyje w niezwykłej symbiozie z rybakami.
Stawy – tworzone ludzką ręką, stały się automatycznie siedliskiem dla wielu gatunków ptaków, płazy też nie mogą narzekać…
Wycieczka trwała dwa dni – w grupie kilku osób odwiedzaliśmy zakątki dolnego śląska…
Od Żmigrodu przez Milicz i dalej na północny wschód.
Trzeba przyznać, że mieliśmy wyjątkowe szczęście – pogoda dopisała, deszczu nie było, nie było gorąco, ale w słońcu przyjemnie ciepło…
Trasa płaska, drogi szutrowe i asfaltowe. Słowem – raj na leniwą wycieczkę w weekend.
Dodajmy do tego pyyyszne ryby, których objadłem się za wszystkie czasy.
Wszak być w stolicy Polskiego Karpia i nie zjeść go, to tak, jakby być w Rzymie i nie odwiedzić Watykanu
Karp nigdy nie był moim faworytem jeśli chodzi o ryby, ale muszę przyznać, że ten był wyjątkowy!
Grupa z którą jechałem była „starą gwardią”, czyli jechały z nami osoby, dla których tego typu wycieczki nie były nowością, jeździły już wcześniej, więc zdyscyplinowanie, tempo i „wyrabianie się w czasie” były na wzorowym poziomie
Każdemu życzę takich ludzi, którzy zarażają humorem, nie marudzą, i nawet w sytuacjach stresowych potrafią zachować dobre poczucie humoru…
A była jedna taka sytuacja – zaraz na początku jeden z naszych uczestników niefortunnie przejeżdżał przez gałęzie w lesie i….
Urwał szprychy z połowy koła!!
Jak to zrobił?? Nie wiem!!
Fakt był taki, że kilkanaście szprych po prostu wyrwało z nypli!!
Na szczęście mieliśmy samochód, który jechał za nami całą trasę, więc udało się w miarę szybko wrzucić auto na „pakę” i podjechać do serwisu, gdzie szprychy zostały wymienione, koło szybko wycentrowane i można było jechać dalej
Dla mnie ? Mistrzostwo świata serwisu, bo ja szczerze mówiąc obstawiałem, że koło będzie do wymiany ze względu na brak czasu, a dziurawe do naprawy po wyprawie.
Ale miłe zaskoczenie – udało się wszystko ogarnąć szybko i profesjonalnie
Co do samej wyprawy… Płasko, sielsko i anielsko
Świętowaliśmy jeszcze jedną rzecz w trakcie
„Stuknęło” mi 6000 km w tym sezonie na rowerze !!
Nie wiem kiedy to zleciało, ale był z tej okazji Szampan na wierzy widokowej z widokiem na stawy, gdzie można było zaobserwować Orła Bielika
Kto nie był – koniecznie musi to zobaczyć. Ogrom stawów Milickich robi wrażenie, a historia jaka za tym stoi sprawia, że teren jest jeszcze bardziej „bogaty”.
Podsumowując – dwa dni, około 100 km, pyszne karpie, stada ptaków, ciepłe jesienne słońce…. czego chcieć więcej??